Ten weekend spędziłem razem z kolegami z e-point na imprezie hackyeah.pl – 24-godzinnym hackathonie zorganizowanym przez firmę Proidea (tą samą co organizuje konferencje JDD) w centrum konferencyjnym na warszawskim Żeraniu.
To była dla mnie pierwsza impreza tego typu i tej wielkości. Pojechaliśmy zorganizowani w dwa zespoły 5-6 osobowe, prace rozpoczęliśmy punktualnie o 12:00 w południe. Zespół w którym pracowałem miał już opracowany wcześniej pomysł aplikacji do organizowania i monitorowania rozgrywki na stole do piłkarzyków – sprzęcie często spotykanym w biurach, także w naszym. Zamierzaliśmy zgłosić ją do konkursu w kategorii „Zdrowie”, jako sposób na zaangażowanie pracowników do odrobiny ruchu w środowisku, gdzie większość czasu pracy spędza się przed komputerem. Technologie które wybraliśmy to implementacji to Angular + SpringBoot/Kotlin + mini-komputer Raspberry Pi oraz czujniki do niego.
Działanie aplikacji można obejrzeć na poniższym filmie:
Większość prac przy aplikacji skończyliśmy do 3:00 w nocy i wtedy poszliśmy spać (z wyjątkiem Michała, który walczył non-stop), korzystając z przezornie zabranych materacy i śpiworów. Od około 7:00 wznowiliśmy prace: poprawiliśmy ważniejsze błędu, skonfigurowaliśmy urządzenie, wykonaliśmy mecz testowy i jego zapis video (to ten film powyżej), przygotowaliśmy slajdy do prezentacji ja jury i wszystko razem z kodem źródłowym wrzuciliśmy do serwisu hackerearth.com, gdzie zbierane były wyniki wszystkich zespołów.
Przed 14:00 dowiedzieliśmy się że zostaliśmy zakwalifikowani do finału 3 zespołów i nasz projekt ma być przedstawiony przed publicznością i jury w czasie 90-sekundowego wystąpienia. Roli prelegenta podjął się Tomek, jako ewangelista pomysłu oraz najlepiej z nas posługujący się angielskim.
Poniżej relacja video z całej imprezy:
Podsumowując: dobra organizacja, olbrzymia przestrzeń, ciekawe tematy, okazja do sprawdzenia umiejętności swoich i zespołu, poznanie bardzo wielu ciekawych ludzi o zbliżonych zainteresowaniach. Trochę był problem z kolejkami do jedzenia i jakością samych potraw ale sprawne wyżywienie ponad 2000 osób przez całą dobę to niełatwe zadanie. Jednak na przyszłość zabiorę coś do jedzenia z domu, tak na wszelki wypadek. Należałoby też poprawić komunikacje z uczestnikami, bo przy tak wielkiej i gwarnej sali wiadomości z nagłośnienia były mało zrozumiałe i mi trudno się było zorientować o co chodzi.
Kolejne wyniesione doświadczenie to konieczność wcześniejszego przygotowania się do takiej imprezy. Wymaga to pewnej pracy w dwóch obszarach: z jednej strony szkielet aplikacji z podstawowymi funkcjami (logowanie, rejestracja, zarządzanie użytkownikami), repozytorium, dostępy dla zespołu, środowisko testowe i procedura instalacji – taki pusty projekt gotowy na każdy temat. Z drugiej strony trzeba zdobyć odrobinę wiedzy domenowej w obszarach w których są przedstawione zadania i wymyślić pomysły na projekt.
Dla mnie dodatkowo 24-godzinny hackathon to też okazja żeby się trochę „sponiewierać” przy komputerze, bo przy zadaniach w pracy już od dłuższego czasu nie mam potrzeby pracować przez całą noc… Za rok będziemy startować ponownie :-).